Michał Michalak

Medjugorie - gdy człowiek chce być Bogiem

dodane: 2012-09-01
Artykuł prezentuje argumenty na rzecz niemożności boskiego pochodzenia objawień z Medjugorie. Dotyczą one postawy wizjonerów, którzy twierdzą (explicite lub implicite), że aby zostać zbawionym, należy wierzyć w autentyczność ich orędzi

         Streszczenie:

          Artykuł prezentuje argumenty na rzecz niemożności boskiego pochodzenia objawień z Medjugorie. Dotyczą one postawy wizjonerów, którzy twierdzą (explicite lub implicite), że aby zostać zbawionym, należy wierzyć w autentyczność ich orędzi. Nie stoi to wcale w sprzeczności z Biblią, która w J 17:3 mówi, że osiągnięcie zbawienia odbywa się poprzez uznawanie Boga Ojca, który się uzewnętrznił w osobie Jezusa Chrystusa; wprowadza jednak nierozstrzygalny logicznie aksjomat, którego przyjęcie oznaczałoby postawienie znaku równości pomiędzy Bogiem Ojcem a wizjonerami, co, choć nie z logicznego, to z intuicyjnego punktu widzenia wydaje się czystym nonsensem

          Między 1970 a 1995 rokiem odnotowano ponad sto przypadków tak zwanych objawień prywatnych.[1] Zastanawiająco wysoka liczba objawień rodzi pytania o ich sens i ostateczne pochodzenie. Do grona tych niecodziennych zjawisk zaliczyć należy również wydarzenia z bośniackiej parafii w Medjugorie.

         Popularność tego miejsca jest ogromna: w ciągu 20 lat miejsce to odwiedziło 20 milionów osób, wydaje się mnóstwo książek promujących objawienia, powstają liczne strony internetowe, na których publikuje się tak zwane orędzia[2]. Niemniej istnieją również opracowania krytyczne, do których zaliczyć należy książkę dr Doroty Rafalskiej pt. Medjugorie: prawda czy fałsz?. Jednak również i na tę pozycję zwolennicy objawień mają odpowiedź w postaci książki ks. Macieja Arkuszyńskiego pt. O objawieniach w Medziugorju. W kontekście błędów pracy Doroty Rafalskiej Medjugorje: "prawda czy fałsz"? , a także opracowania dr Anastazji Seul pt. Uwagi na marginesie artykułów Doroty Rafalskiej o Medziugorju.[3]

         Wszystko miało się rozpocząć 24 czerwca 1981 roku, kiedy to czterem nastolatkom na wzgórzu Podbrdo (Bośnia i Hercegowina) miała się objawić Maryja (Gospa). Wśród otrzymujących rzekome orędzia wizjonerów można – zdaniem mariologa R. Laurentina – wyróżnić dwa pokolenia. Do pierwszego należą: Ivan Dragicević, Ivanka Ivanković, Jakov Ćolo, Maria Pavlović, Mirjana Dragicević oraz Vicka Ivanković, natomiast do drugiego – Jelena Vasilij i Marijana Vasilij.[4] Pierwszego ukazania się Gospy doświadczyć mieli: Mirjana, Ivanka, Vicka oraz Ivan.

         Pisząc ten artykuł, nie chciałbym, by stał się on wolny od moich własnych refleksji na temat objawień medjugorskich, lecz nie chciałbym również, by czuć było w nim "prywatę"; dlatego też – idąc na wewnętrzny kompromis – opowiem w skrócie, w jaki sposób zetknąłem się z tym fenomenem. Otóż, mniej więcej do kilku lat wstecz objawienia z Medjugorie nie interesowały mnie szczególnie. Słyszałem o ich wyjątkowości, lecz nie obchodził mnie ich kościelny status i tak naprawdę byłbym je wtedy skłonny uznać za pochodzące od Boga. Rozbudzenie zainteresowania w tym temacie nastąpiło, gdy zobaczyłem wiszącą w kościelnej gablocie kartkę, na której widniało orędzie "Gospy". Brzmiało ciekawie, toteż postanowiłem znaleźć więcej informacji na temat objawień z Medjugoria w Internecie. I można było już prawie powiedzieć, że Gospa znalazła nowego zwolennika, gdyby nie diabelski głos, mówiący mi: wpisz w google: medjugorie fałszlub coś w tym stylu. Tak też zrobiłem i ku mojemu zdziwieniu i zniechęceniu zarazem wyskoczyło mnóstwo wyników. W dużej mierze były to odnośniki do stron prawicowo-tradycjonalistycznych; wiedziałem jednak, że polityczno-religijny mix mi nie służy. Ostatecznie trafiłem na anglojęzyczną stronę unitypublishing.com, na której znalazłem całe morze tekstów podważających autentyczność objawień z bośniackiej parafii. Była to trudna sprawa, bo musiałem konfrontować ich argumenty z kontrargumentami zwolenników, co wymagało dużo cierpliwości i samozaparcia. Sprawę pogarszał fakt, że teksty "demaskatorów" były często napisane "byle jak", prawie zawsze z pominięciem źródeł, co chciano nadrobić kolorowymi podkreśleniami i wykrzyknikami. I tak, przez kilka miesięcy żmudnych "czytań" i "konfrontowań" połączonych z dość oryginalnym treningiem logiczno-teologicznym, wykuwała się moja opinia na temat autentyczności objawień z Medjugoria. Dzisiaj mogę uczciwie powiedzieć: nie wierzę w autentyczność objawień medjugorskich, a nawet dostrzegam zagrożenie z ich strony. Cieszę się, że uświadomienie sobie tego faktu nie nastąpiło po iluś tam latach aktywnego propagowania orędzi – co mogło by wywołać szok – lecz od początku było konsekwencją podjęcia decyzji o znalezieniu prawdy (2 Kor 13:5).

         Postaram się w poniższych akapitach wyjaśnić swoje wątpliwości. Długo myślałem nad tym, co może przesądzać o fałszywości objawień, czyli co stanowi granicę, której przekroczenie jest równoznaczne z obaleniem autentyczności objawienia: Czy jest nią posłuszeństwo biskupowi; czy może zostawienie w spokoju daty urodzin Maryi?; a może jednak palenie bądź niepalenie przez wizjonerów papierosów? może atrakcyjność domów wizjonerów? Zdajemy sobie sprawę, że waga wyżej wymienionych rzeczy nie jest taka sama. Co więc jest tą podstawą?

         Jak już wspomniałem, krytyczna analiza objawień z Medjugorie znajduje się w książce Doroty Rafalskiej. Tak naprawdę, to ta książka ostatecznie rozwiała moje wątpliwości o niemożności boskiego pochodzenia tych zjawisk. Chciałbym się tutaj jednak skupić na zarzutach, jakie przeciw tej książce wysuwają ks. dr Maciej Arkuszyński oraz dr Anastazja Seul. Ksiądz Arkuszyński uważa, że Rafalska, wybierając dla swojej książki tytuł sugerujący rozstrzygnięcie niewyjaśnionego statusu teologicznego objawień, popełnia zasadniczy błąd, ponieważ tylko Kościół może decydować, czy dane objawienie jest prawdziwe czy nie:

            Teolog przekracza swe kompetencje, gdy ośmiela się wydawać orzeczenia czy objawienia są prawdziwe, czy fałszywe. (...) Sam tytuł pracy: Medjugorje: prawda czy fałsz? budzi wątpliwość, co do poprawności metodologicznej i teologicznej, ponieważ stawia pytanie o prawdziwość objawień, a nie o ich wiarygodność. [5]

         Rafalska zatem – zdaniem Arkuszyńskiego oraz Seul – stawia się ponad Kościołem. Wyobraźmy sobie jednak sytuację, w której dany wizjoner zacznie twierdzić, że aby osiągnąć zbawienie, należy się do niego modlić. Czy mamy wtedy czekać na opinię Stolicy Apostolskiej? Jasne, że nie. Każdy niesprzeczny system, a takim właśnie epitetem określić można nauczanie Kościoła. nie może zawierać wszystkich tez.[6] Ktoś może jednak powiedzieć: czy masz papieża za idiotę, który nie potrafiłby zareagować na taką bzdurę? Odpowiadam: takie treści mogą być starannie ukryte, a nie święci garnki lepią. Zadaniem teologa-detektywa – które realizować może każdy z nas – jest zatem umieć wygrzebać takie treści, które do zbioru nauk Kościoła nie należą lub należeć nie mogą, czy – używając terminologii logicznej – są nietautologiczne. Dokonać to się może poprzez dokładne poznanie Boga, który jest Prawdą, a który jest – jak wiemy – trójoosobowy. Poznając zatem "funkcje", jakie w Trójcy pełni każda z osób Bożych, jesteśmy uwrażliwieni też na to, co Prawdą być nie może, bo na przykład wprowadziłoby sprzeczność. Dlatego też – jak wspomniałem w poprzednim akapicie – podstawą, według której możemy obalić autentyczność objawienia, są przymioty Osób Bożych, które – porównane na przykład ze stojącymi w sprzeczności z nimi treściami objawień – muszą być uznane za  "ważniejsze". Przykładem może być rozbieżność Ewangelii i Medjugorie co do warunków osiągnięcia zbawienia:

         A to jest życie wieczne: aby znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa. (Ewangelia św. Jana 17:3)

         Ten wers mówi nam, że aby osiągnąć zbawienie, trzeba wierzyć w Jezusa Chrystusa, który przekazuje nam wolę niewidzialnego Boga Ojca. Syn Boży jest bowiem jedynym prawdziwym objawicielem i wykonawcą woli Bożej. On nam wystarcza, dlatego też na tej podstawie można stwierdzić, że objawienia prywatne nie są nam potrzebne do osiągnięcia zbawienia. Na ten właśnie temat mówi kardynał Lambertini:

         Stanowisko wobec nich [objawień] negatywne ma prawo jednak zająć każdy wierny (nawet w przypadku uznania ich przez Kościół za mogące pochodzić od Boga), o ile czyni to z odpowiednią skromnością, dla wystarczających przyczyn i bez intencji wzgardy.[7]

         Teoretycznie więc można zająć negatywne stanowisko wobec uznanych przez Kościół objawień z Fatimy czy Lourdes, pozostając jednocześnie "prawowiernym" katolikiem. Tak więc w pierwszym rzędzie badanie objawienia prywatnego powinno się zacząć od ustalenia, czy domniemani wizjonerzy nie abolutyzują czasem swoich  doznań. Znalezienie czegoś takiego jest równoznaczne z obaleniem ewentualnego boskiego pochodzenia tychże objawień. Absolutyzowanie objawień może dokonywać się explicite (jasno i wyraźnie) lub implicite (domyślnie) na przykład poprzez tworzenie atmosfery, w której jakikolwiek głos sprzeciwu wiąże się z upokorzeniem, utratą pozycji społecznej itd. Zacząłem więc szukać takich treści – oto skutki:

         Jest koniecznym, żebyście przyjęli orędzia w pierwszej kolejności wy,                           a później inni – mówi Gospa.[8]

         Tak więc wizjonerzy, każąc wierzyć orędziom, stawiają się w roli nie tylko objawicieli "niebiańskich wiadomości", lecz także ich weryfikatorów. Rzekoma Maryja ostrzega również, że każdy będzie odpowiadał  po śmierci za to, czy podjął zadanie głoszenia orędzi czy je zaniechał[9]. Mamy więc pierwsze dwa dowody na uzależnienie zbawienia danego człowieka od tego, czy wierzy w prawdziwość objawień z Medjugorie czy nie. Takich dowodów jednoznacznie pokazujących chęci zyskania przez zwolenników objawień przymiotu Boga Ojca jest więcej. Przytoczę słowa o. Livio Fanzagi, autora książki o przepowiedniach z Medjugorie. Uważa on, że w miejscu objawień pojawi się znak, który trzeba będzie przyjąć za pochodzący od Boga[10]:

         Po dwóch ostrzeżeniach i znaku na Podbrdo, ten, kto nadal będzie sprzeciwiał się Bożemu planowi, nie będzie mógł zaprzeczyć, że świadomie opowiedział się po stronie szatana.

            Jakov i Vicka wprost potwierdzili mi, że aby zobaczyć znak, trzeba będzie udać się do Medjugorie.

         Mamy więc dwa kolejne warunki, które musimy spełnić, jeśli nie chcemy być uważani przez zwolenników objawień za pomioty szatana: pojechać do Medjugorie i uwierzyć w znak, chyba jeszcze, że uwierzymy przez YouTube'a. Bo będzie ów znak – zdaniem księdza Fanzagi – lepszy od tych z dotychczas znanych objawień (z Fatimy Lourdes, Guadelupe) – najpiękniejszy, widzialny, niezniszczalny, pochodzący od Pana.[11]

         Jeszcze sprytniejszą - aczkolwiek niesamowicie bezczelną i ostatecznie wykluczającą możliwość boskiego pochodzenia objawień - metodą na zyskiwanie zwolenników jest domyślne uznanie siebie za Boga. W 1983 roku Gospa wezwała ludzi, "aby traktowali ją poważnie", ponieważ kiedy Bóg przychodzi między ludzi, to nie dla żartów, ale po to, by powiedzieć coś ważnego.[12] Kolejny raz wizjoner jest zarówno objawicielem, jak i weryfikatorem. Natomiast bardziej wysublimowane sposoby na absolutyzowanie objawień mogą dokonywać się poprzez ośmieszanie/piętnowanie osób mających przeciwne zdanie w kwestii autentyczności objawień. A tacy są, bo – jak wiadomo – kolejni biskupi diecezji Mostar-Duvno obejmującej parafię Medjugorie nie wierzyli/nie wierzą w boskie pochodzenie opisywanych zjawisk. I jak relacjonuje dr Rafalska:

         Bp Zanić (...) zauważa, iż ludzie wierzący w nadprzyrodzony charakter zjawisk z Medjugorie "medytują o rzekomych posłannictwach Madonny, jakby to było ważniejsze niż Pismo Święte i nauczanie Kościoła. Pozostałe osoby zaś są odpowiednio oceniane odpowiednio do tego, czy przyjmują orędzia. Jeśli obrońcy Medjugorie "natrafią na kogoś, kto wątpi w objawienia, to izolują go, prześladują i oświadczają, że jest pomylony".[13]

         Jak dowiadujemy się z dalszej lektury książki Rafalskiej, sam biskup Mostaru staje się przedmiotem niewybrednych ataków ze strony opiekujących się wizjonerami świątobliwych franciszkanów, którzy uważają, że bp Zanić jest chory psychicznie.[14] Oczywiście modlą się szczerze i nieobłudnie o jego nawrócenie. Do ludzi, którzy padają ofiarami ataków ze strony zwolenników objawień, zaliczyć należy również redaktora wcześniej wspomnianej strony unitypublishing.com Marka Waterinckxa i oczywiście samą Dorotę Rafalską, która zostaje określana jako: m.in. zwodząca ludzi, będąca na bezdrożach.[15] I tu widzimy cały absurd Medjugoria: nieuznane przez Kościół objawienia, które nawet po uznaniu, nie pociągałyby za sobą konieczności wierzenia w nie, już teraz dla zwolenników są czymś niepodlegającym dyskusji, nawet jeśli wątpliwości wysuwa reprezentant Boga Ojca.

         I tu dochodzimy do kolejnego aspektu autentyczności domniemanych objawień – posłuszeństwie biskupowi miejsca. Zdaniem Doroty Rafalskiej posłuszeństwo biskupowi jest czymś podstawowym, natomiast dr Seul uważa taki pogląd za skrajnie tradycjonalistyczny[16]. Wskazuje też na fakt, że D. Rafalska bezkrytycznie cytuje niejakiego Boufleta, który popiera poglądy biskupa Lefebvre'a. Niewątpliwie może być to skazą na tle robiącej dobre wrażenie książki Rafalskiej, jednak widzę, że pani Seul chce na siłę zrobić z Doroty Rafalskiej tradycjonalistkę. Wskazuje ona bowiem na fakt, że to właśnie polscy lefebryści w osobie ks. Stehlina uważają aspekt posłuszeństwa biskupowi za priorytet[17], nie odnotowując, że D. Rafalska cytuje również św. Ignacego Antiocheńskiego, który mówi, że biskup jest wyobrażeniem samego Boga Ojca[18]. Zresztą nie potrzeba tu św. Ignacego, bo jak mówi sam Chrystus:

         Kto was słucha, Mnie słucha, a kto wami gardzi, Mną gardzi; lecz kto Mną gardzi, gardzi Tym, który Mnie posłał. (Łk 10:16).

         Widać również, że domniemana Matka Boska, chcąc przekonać biskupa Pavao Zanića do autentyczności objawień, łaskocze jego próżność. Mówi bowiem, że jest on "ojcem wszystkich parafii w Hercegowinie" i tym, który przewodzi Kościołowi Hercegowiny[19]. Nieodnoszące jednak pożądanego rezultatu argumenty ad vanitatem zamieniają się w końcu w ataki ad personam. 26 kwietnia 1982 roku Gospa oświadcza, że biskup nie ma w sobie żadnej prawdziwej miłości Boga (co do wcześniej ukaranych przez niego franciszkanów).[20] Zapowiada również, że jeżeli biskup nie uwierzy w autentyczność Jej objawień, to dosięgnie go zarówno jej sąd, jak i sąd jej syna Jezusa.[21] Mamy więc tutaj połączenie zaborczego fideizmu, domagającego się posłuszeństwa człowiekowi jak gdyby był Bogiem, oraz nieposłuszeństwa biskupowi miejsca, co razem czyni medjugorskie objawienia niemożliwymi do przyjęcia.

         Tego absurdu nie chcą zauważyć jednak nawet wytrawni dziennikarze Gościa Niedzielnego, za których pozwoleniem zwolennicy objawień reklamują swoje książki; również tą, w której uwierzenie w "znak" bądź jego odrzucenie będzie równoznaczne ze staniem się wierzącym bądź niewierzącym.[22] Doprawdy niepojęte jest dla mnie, jak niektórzy z gościowej ekipy mogą wierzyć, że na trzy dni przed końcem świata przyjdzie "znak", od którego ma zależeć zbawienie ludzkości. Gość Niedzielny – jak się zdaje – dał się wciągnąć wraz z innymi gazetami religijnymi (List, Miłujcie się, strona Vox Domini) w korzystne dla redakcyjnego portfela tworzenie atmosfery niespokojnego napięcia, atrakcyjnego dla osób, których niesienie krzyża znudziło. W istocie, pokusa ekskluzywności, polegająca na rozwijaniu swojej wiary na bazie objawień medjugorskich – których ekspansywność jest coraz bardziej widoczna - jest ogromna. Coraz więcej osób, które przeżyły spektakularne nawrócenie, jest od razu podłapywana przez zwolenników objawień jako istotne ogniwo w ich promowaniu. Przykładem może być niejaka Gloria Polo[23] oraz Włoszka "Caterina". Zauważalne jest również dążenie Gospy do podporządkowania sobie tak zwanych wspólnot młodzieżowych (Odnowa w Duchu Świętym). Chciałbym tutaj – dość dygresyjnie – skupić się bliżej na tak zwanych upadkach w Duchu Świętym, w których specjalizują się ludzie z Odnowy. Nie chcę oceniać, czy to szatan za to odpowiada, jako że takie myślenie obarczone jest ryzykiem popełnienia grzechu przeciwko Duchowi Świętemu. Opierając się jednak na dokumentach z Malines[24], mam prawo uważać, że Duch Święty nie jest ich sprawcą, nie stwierdzając jednocześnie podłoża demonicznego. Równocześnie chciałbym wskazać na absurdalność, jaka ma miejsce podczas tak zwanych upadków w Duchu Świętym. Otóż, oglądając film w reż. Lecha Dokowicza pt. Duch, zauważyłem, jak w piętnastej minucie ksiądz wyraźnie popycha chłopca ubranego w zielony sweter. Chciałbym się również zapytać, czy upadki, za które odpowiedzialny jest Benny Hinn[25], a które są bardzo podobne do tych prezentowanych w filmie Dokowicza, również pochodzą od Ducha Świętego. Co chce nam przekazać Duch Święty, uzdalniając Benny'ego Hinna – który wyznaczał już koniec świata – do wywoływania u ludzi trzęsienia głowy połączonego z niewyraźnymi, choć głośnymi odgłosami? Czy Duch Święty – podobnie jak Gombrowicz – posługuje się groteską? Piszę o tym, bo zestawienie  ksiądz-charyzmatykBenny Hinn rodzi pytanie o granicę działania Ducha Świętego. Jest mi to potrzebne, bo – jak się okazuje – do Medjugoria został zaproszony duchowny specjalizujący się w upadkach w Duchu Świętym – o. John Boshobora. Różnego typu "teolodzy" piszą o nim jako o jednym z najpokorniejszych księży, wyposażonych w dar uzdrawiania. Byłbym i w to może uwierzył, gdyby nie jego świadectwo, które zostałe zamieszczone na stronie propagującej objawienia z Medjugorie. Otóż, o. Bashobora otrzymał zaproszenie do bośniackiej parafii. Nie dawało mu jednak spokoju, dlaczego został zaproszony. Pytał się: czy chcą mnie zabić? W końcu jednak pojechał, lecz przyjechawszy, zauważył, że jest ignorowany. W końcu jednak Gospa, wysyłając swojego wizjonera, poprosiła o. Bashoborę o odprawienie drogi krzyżowej. Oto jak zareagował:

         Spośród tysięcy ludzi zawołano akurat mnie, abym przyszedł i pobłogosławił tych ludzi. Więc rozpocząłem błogosławieństwo i wiecie, co się dzieje kiedy my błogosławimy lud? Ludzie zaczęli upadać. Chaos. Kompletny chaos. Słyszałem, że biskup tego miejsca nie lubi tego typu rzeczy, jak spoczynek w Duchu Świętym. (...)  W tamtym czasie , kiedy byłem przekonany o tym, znowu przez tłum pięćdziesięciu tysięcy ludzi, byłem wezwany - ksiądz John Babtist Bashobora z Ugandy. "Ty będziesz tym, który będzie prowadził ludzi podczas odprawiania drogi krzyżowej."[26] (podkreślenia moje-autor)

         Mamy tu kolejny dowód na to, że Gospa trafia w próżność danej osoby, a o. Bashobora jest jednym z tych, który dał się nabrać. Do tego dochodzi jeszcze jego  zachwyt nad samym sobą, jako zdolnym dać to, czego nie może dać "niedobry" biskup. Nie oceniam tu teraz, czy działalność o. Bashobory pochodzi od Boga czy nie. Stwierdzam jedynie, że jest mało odporny na argumenty z rodzaju ad vanitatem. Trzeba przyznać, że są one główną siłą napędową Medjugorie. I ten wszechogarniający, nasycony psychozą kicz: czytałeś już najnowsze orędzie? Masz już fotkę Matki Boskiej?[27];Czy wiesz, że moja ciotka z Ameryki, która wybrała się do Medjugorie, zaczyna widywać Jezusa? To właśnie jest ta fideistyczna tandeta, na którą dają się nabrać ludzie, dla których wiara ma być wygodną, niesprawiającą kłopotów rozrywką, urozmaiconą od czasu do czasu "cudownymi", powodującymi napięcie emocjami, tłumaczonymi jako przejaw działania Ducha Świętego. Idąc tym tropem, zauważmy, że w tak zwanych wspólnotach czy objawieniach nacisk kładzie się w pierwszym rzędzie na Ducha Świętego względnie Chrystusa, natomiast trzeba zauważyć wyraźne pomijanie Boga Ojca! Spróbujmy zatem policzyć, ile razy w orędziach pojawiła się Jego Osoba. Ze zdziwieniem odkryjemy, że bardzo rzadko, a nawet dostrzeżemy subtelną awersję wobec Niego. Domniemana Matka Boża w orędziu z 13 X 1981 r. miała stwierdzić o Jezusie: "Oto wasz Ojciec"[28], a wizjonerka Vicka stwierdza, że rozmowa z Jezusem w porównaniu do rozmowy z Bogiem Ojcem jest swobodniejsza.[29] Osobom badającym kwestię Medjugoria radziłbym drążyć ten wątek. Słyszałem, że wizjonerzy zostali zbadani przez egzorcystę ks. Gabriele Amortha, który stwierdził, że nic im nie dolega. Ja natomiast zadałbym wizjonerom kilka  pytań z rodzaju "nie do pomyślenia": czy Ojciec, pierwsza Osoba Trójcy jest dla ciebie Bogiem? Jakie znaczenie ma dla ciebie jego Bóstwo? Czy trzeba wierzyć w Medjugorie, żeby pójść do nieba? Jak rozumiesz (J 17:3)?

         Na osobne, aczkolwiek krótkie wyjaśnienie zasługuje jeszcze sprawa tak zwanych owoców, które dla zwolenników objawień są koronnym argumentem na ich autentyczność. Mówią oni: czy naprawdę myślisz, że szatan zachęcałby do odmawiania różańca? Przecież go to dla niego bomba! A co z nawróceniami? Wiesz, ilu moich znajomych się tam nawróciło? Chcesz im to zabrać? I puentują:Szatan ciebie chyba opętał. Odpowiedź na takie argumenty jest złożona. Sprawę owoców należy widzieć szerzej, bo – jak wykazałem wcześniej – złe owoce są, tylko że się o nich nie mówi. Należą do nich: ufestynnienie wiary, nakłanianie do nieposłuszeństwa biskupowi i najważniejszy – stawianie człowieka w roli Boga poprzez potępianie tych, którzy w autentyczność objawień nie wierzą. Natomiast nie zapominajmy, że dobry Bóg, widząc szczere zamiary tych, którzy pragną go doświadczyć, nie odmawia swojej łaski nawet w miejscach budzących kontrowersje. Zauważmy jednak, że znaczenie nawrócenia w ujęciu Gospy i wizjonerów inne jest od tego, do którego przywykliśmy. Nawrócenie w ujęciu ewangelicznym oznacza przyjęcie słowa Chrystusa jako tego, który objawia wolę Ojca, i dokonującą się przez owo przyjęcie zmianę dotychczasowego trybu życia. Natomiast nawrócenie w mniemaniu wizjonerów zakłada, rzeczywiście, zmianę dotychczasowego trybu życia, zawsze jednak jest połączone z nakazem o konieczności głoszenia orędzi. Zatem tylko ten, kto po nawróceniu stał się zwolennikiem Gospy, może być uznawany za w pełni nawróconego.[30] Jeśli zaś chodzi o "bomby różańcowe", to szczerze wątpię, by paliwo do nich było inne niż słomiane. Również należy zauważyć, że na daną grupę osób odwiedzających Medjugorie przypada niewielki, co prawda, odsetek tych, którzy wracając, zaczynają mieć własne objawienia. Do tego dochodzi gęsta sieć powiązań między innymi, nieuznanymi przez Kościół wizjonerami, czego przykładem może być niejaka Vassula Ryden[31], a w Polsce – słynny ks. Natanek.[32] Biorąc więc pod uwagę specyficzne rozumienie pojęcia nawrócenia oraz wypływające z owej zmiany konsekwencje, należy uznać, że zasłona dymna w postaci namawiania do modlitwy, pokuty, jałmużny czy postu spełnia swoją rolę celująco.

       Podsumowanie

         Reasumując, fałszywość objawień medjugorskich nie polega na tym, że wizjonerzy założyli rodziny ani na tym, że w młodości palili papierosy, ani na też tym, że mają domy ładniejsze od przeciętnego "Pavlovića". Fałszywość objawień z Medjugorie polega na tym, że najbliższe otoczenie wizjonerów i oni sami, domagając się od ludzi wierzenia w tak zwane orędzia - których rozpowszechnianie jest ich zdaniem warunkem zbawienia - stawiają siebie w roli Boga Ojca, który jest jedynym źródłem Objawienia; tym samym zostaje zrealizowana przepowiednia św. Pawła:

            Niech was w żaden sposób nikt nie zwodzi, bo [dzień ten nie nadejdzie], dopóki nie przyjdzie najpierw odstępstwo i nie objawi się człowiek grzechu, syn zatracenia, który się sprzeciwia i wynosi ponad wszystko, co nazywa się Bogiem lub tym, co odbiera cześć, tak że zasiądzie w świątyni Boga dowodząc, że sam jest Bogiem. (2 Tes 2:3-4)

            Medjugorski fideizm, i nie tylko ten, jest jednym z trzech empirycznie zauważalnych fałszywych kultów religijnych (dodajemy modernizm i skrajny tradycjonalizm), które w doskonały sposób karykaturują Trójcę Świętą, potwierdzając wprawdzie ad absurdum istnienie Boga w Trójcy, otwierając jednak drogę do nowego ateizmu, którego przedstawiciele na słowo Prawda reagować będą uczuleniem, i każdego kto będzie się jej domagał będą czekać smutne konsekwencje. Bo jak mówi medjugorska wizjonerka Jelena Vasilij, z którą się zgadzam, a której wypowiedź celowo wyrywam z kontekstu: szatan i jego aniołowie, aby przybyć do Medjugorie "opuścili wiele miejsc na ziemi". Wcześniej zaś Zły Duch udał się do Boga, domagając się oddania mu w posiadanie medjugorskiej parafii.[33]

Michał Michalak

wrzesień 2011



[1]    Dorota Rafalska, Medjugorie: prawda czy fałsz?, Lublin 2003.

[3]          Anastazja Seul, Uwagi na marginesie artykułów Doroty Rafalskiej o Medziugorju. http://medugorje.pl/others/SeulAnastazja_uwagi_na_marginesie_artykulow_doroty_rafalskiej_o_medziugorju_wersja29.09.2008.pdf (2011-09-23)

[4]    Dorota Rafalska, Medjugorie: prawda czy fałsz?, Lublin 2003. [Str. 12]

[6]    Chodzi tu o tezę, która wprowadziłaby sprzeczność oraz jedną z dwóch, o których prawdziwości lub fałszywości, zgodnie z twierdzeniem Goedla, nie da się rozstrzygnąć w oparciu o przyjęte aksjomaty.

[7]    Cytat za: Dorota Rafalska, Medjugorie: prawda czy fałsz?, Lublin 2003.

[8]    Orędzie z 21 lutego 1985 roku. Cytat za: Dorota Rafalska, Medjugorie: prawda czy fałsz?, Lublin 2003. [str. 180]

[9]    Dorota Rafalska, Medjugorie: prawda czy fałsz?, Lublin 2003. [str. 181]

[10]  Livio Fanzaga, Proroctwo o końcu świata: 10 tajemnic Medjugorie. Cytowane fragmenty dostępne na: http://medjugorje.org.pl (2011-09-23)

[11]  Tamże.

[12]  Cytat za: Dorota Rafalska, Medjugorie: prawda czy fałsz?, Lublin 2003. [str. `177]

[13]  Dorota Rafalska, Medjugorie: prawda czy fałsz?, Lublin 2003.  [str. 273]

[14]  Tamże.

[16]      Anastazja Seul, Uwagi na marginesie artykułów Doroty Rafalskiej o Medziugorju. http://medugorje.pl/others/SeulAnastazja_uwagi_na_marginesie_artykulow_doroty_rafalskiej_o_medziugorju_wersja29.09.2008.pdf(2011-09-23) Strona informacyjna MIR

[17]  Ks. Karol Stehlin FSSPX, Objawienia. Czy pochodza od Boga czy od diabla? www.piusx.org.pl (2011-09-24)

[18]  Dorota Rafalska, Medjugorie: prawda czy fałsz?, Lublin 2003. [str. 52]

[19]  Les inquietudes de l'eglise pour Medjugorie, "Familie Chretienne" z 14 XI 1997, s. 80. Cytat za: Dorota Rafalska, Medjugorie: prawda czy fałsz?, Lublin 2003. [str. 137]

[20]  Les inquietudes de l'eglise pour Medjugorie, "Familie Chretienne" z 14 XI 1997, s. 80. Zanić, Medjugorie, s.6; O'Carroll, Medjugorie, s. 89 Cytat za: Dorota Rafalska, Medjugorie: prawda czy fałsz?, Lublin 2003. [str. 137/138]

[21]  Les inquietudes de l'eglise pour Medjugorie, "Familie Chretienne" z 14 XI 1997, s. 80. Zanić, Medjugorie, s.12;  Cytat za: Dorota Rafalska, Medjugorie: prawda czy fałsz?, Lublin 2003. [str. 137/138]

[22]  Zob. przypis nr 8.

[23]  Zob. http://voxdomini.com.pl/sw/gloria_polo.htm Na końcu jednej z książki pani Polo pojawiają się reklamy Medjugoria;  http://kosciol.wiara.pl/doc/865891.Caterina Ojciec "Cateriny" utrzymuje kontakty z wizjonerami

[24]  Jacek Socha Wybrane kryteria rozeznania duchowego na przykładzie tzw. zjawiska upadku  http://www.diecezja.gda.pl/modules.php?name=Content&pa=showpage&pid=231 (2011-09-24) Strona internetowa Archidiecezji Gdańskiej

[26]  MIR, O. John Bashobora o Medjugoriu, www.medjugorie.org.pl (2011-09-13) Strona informacyjna MIR

[27]  Propagator objawień Wayne Weible ma ponoć sporą kolekcję zdjęć Matki Boskiej – por.. Dorota Rafalska, Medjugorie: prawda czy fałsz?, Lublin 2003. [str. 119]; Weible, Medjugorie, s.149-150

[28]  Orędzie z 13 IX 1981 roku. Cytat za: Dorota Rafalska, Medjugorie: prawda czy fałsz?, Lublin 2003. [str. 160]

[29]  Por. Cesca, Pilne, s. 106, 118; Rupcić, Medjugorie, s. 149, 167-168; Cytat za: Dorota Rafalska, Medjugorie: prawda czy fałsz?, Lublin 2003. [str.266]

[30]  Orędzie z 24 VI 1983 roku. Cytat za: Dorota Rafalska, Medjugorie: prawda czy fałsz?, Lublin 2003. [str. 175] A namacalnym przykładem takiego zachowania jest wyżej wspomniana Gloria Polo.

[31]  Jozo Zovko – opiekun wizjonerów - przyjmuje zaproszenie Vassuli Ryden na ekumeniczne spotkanie organizowane przez Vassulę Ryden http://www.youtube.com/watch?v=2Px3GEdCUsU (2011-09-23) Potem stwierdza: "Medjugorje messages and Vassula's messages are the graces that are given to the Church to us today to find the way to Christ Our Lord" (Zarówno Orędzia Vassuli, jak i te medjugorskie są łaskami Boga dla współczesnego Kościoła, aby znalazł drogę do Chrystusa, naszego Pana.)

[32]  Kazanie ks. Natanka z Medjugorie http://www.youtube.com/watch?v=hsCaRfrOJIk (2011-09-23)

[33]  Za: Dorota Rafalska, Medjugorie: prawda czy fałsz?, Lublin 2003. [str. 164]

Zgłoś artykuł

Uwaga, w większości przypadków my nie udzielamy odpowiedzi na niniejsze wiadomości a w niektórych przypadkach nie czytamy ich w całości

Komentarze są zablokowane